🦁 Nie Jestem Szczęśliwa W Małżeństwie
Jestem osobą bezkompromisową i zawsze we wróżbie mówię to, co pokazuje mi rozkład kart tarota a nie to, czego oczekuje ode mnie klient. Moi klienci to osoby w różnym wieku, z różnym wykształceniem i różnej płci.
Nie jestem szczęśliwa. Moje życie nie wygląda tak jakbym chciała, lecz wierzę w to że się jeszcze odmieni. Na chwilę obecną nie mam przyjaciół, miłości, parę kłopotów na głowie i zmartwień, lecz zdarzają się w życiu chwile momenty szczęścia. Takim szczęściem jest np. kupienie sobie upragnionej rzeczy, dobre oceny itp.
Straciła najbliższe osoby. "Nie jestem szczęśliwa". fot. KAPiF. Teresa Lipowska od lat znana jest z roli seniorki rodziny Mostowiaków w serialu "M jak miłość". Choć na ekranie widzimy ją pełną ciepła i wigoru, prywatnie coraz częściej dopadają ją smutne chwile samotności. Los nie oszczędzał aktorki, jednak dzięki
Witam wszystkich, kochani MOJE!👉Kanal Artema - https://bit.ly/2DRddsZDziś odpowiadam na wasze pytania:Czy jestem szczęśliwa w Polsce? Czy czuje się Polką?Dl
XQKFcx. fot. Adobe Stock Marcinek znowu wrócił z podwórka z płaczem. – Mamusiu, chłopaki wołają za mną brudas, śmieją się, że powinienem zostać kominiarzem, nie będę się musiał myć – łkał. – Nie płacz synku, nie zwracaj na nich uwagi, przecież masz swoich kolegów, którzy cię lubią – pocieszałam go. Alan, mój mąż, nic nie mówił, tylko zaciskał pięści ze złości. Widziałam, jak jest mu przykro, tym bardziej że sam też miał niedawno przykre zajście w pracy. – Wyobraź sobie Małgosiu, że ta kobieta, co sprzedaje kwiaty na ulicy, ta, która kiedyś splunęła za mną, dzisiaj trafiła do nas na odział w stanie przedzawałowym – powiedział mój mąż. – Miałem ją przebadać, ale jak mnie zobaczyła, zaczęła lamentować, że żaden czarny diabeł nie będzie jej badał i chce innego lekarza. – To tylko zacofana staruszka – powiedziałam smutno. Czasami zastanawiałam się, czy już całe życie będziemy musieli pokutować za to, że się kochamy wbrew całemu otoczeniu. Wszystko przez to, że Alan ma czarną skórę. Poznaliśmy się osiem lat temu w Anglii. Ja pojechałam, żeby trochę zarobić i podszkolić angielski, Alan studiował medycynę w Londynie. Bardzo długo traktowałam go jak kolegę. Nie miałam tam znajomych, a Alan dobrze znał miasto i ciekawie opowiadał o tamtejszych zabytkach i atrakcjach turystycznych. Szybko przekonałam się, że to inteligenty chłopak z poczuciem humoru. Pochodził z Sudanu, a konkretnie z Chartumu, stolicy tego kraju. Pamiętam dzień, gdy zadzwoniłam z Londynu do rodziców do Siedlec, aby opowiedzieć im wrażenia z pobytu. – Mam fajnego kumpla, jest Afrykańczykiem – pochwaliłam się. – Co?! Murzyn?! – krzyknęła mama. – Z kim ty się tam dziewczyno zadajesz? Chcesz narobić sobie i nam kłopotów, i wstydu? Żeby ci nie przyszło do głowy z nim romansować – upominała. Nie pomogło tłumaczenie, że Alan to dobry i mądry mężczyzna, a wkrótce zostanie lekarzem. Mama wiedziała lepiej, że jak czarny to na pewno margines społeczny. To wstyd, aby dziewczyna z porządnej polskiej rodziny zadawała się z kimś takim, a nie daj Boże, gdyby zostali parą. Uświadomiłam sobie wtedy, że w prowincjonalnym mieście, z którego pochodzę, nie mogłabym raczej, ot tak, spacerować z Alanem. Wszyscy znajomi i rodzina wytykaliby mnie palcami, a może nawet nie chcieliby mnie znać? Zaczęłam go unikać. Coraz bardziej mi się podobał, ale uświadomiłam sobie, że związek z nim byłby trudny ze względu na odmienność kulturową i religijną. Miałam już dużo znajomych różnych narodowości i prawie wszyscy ostrzegali mnie przed kontaktami z Afrykańczykami. – To podrywacze, często wykorzystują i zostawiają białe dziewczyny – słyszałam od koleżanek. – Są chorobliwie zazdrośni i manipulują swoimi kobietami. Dla nich kobieta jest gorszym gatunkiem człowieka. Dziś wiem, że te opinie są krzywdzące, bo wszystko zależy od rodziny, w jakiej się człowiek wychował. Alan pochodzi z nowoczesnej rodziny urzędników i nauczycieli, jest otwarty na świat. Szanuje kobiety oraz inne religie. Sam jest niepraktykującym muzułmaninem. Poza tym charakter faceta nie zależy od koloru jego skóry i jeśli kobieta ma pecha, to małżeństwo z Polakiem lub innym Europejczykiem może być dla niej koszmarem. Ja jestem bardzo szczęśliwa z Alanem i cieszę się, że odważyłam się wyjść za niego za mąż wbrew wszystkim przeciwnościom. Dla tej miłości zerwałam kontakt z rodzicami, którzy nie potrafią zaakceptować odmienności Alana. Jest także inny ważny problem. Spotykamy się często z przejawami nietolerancji wobec Murzynów. W Londynie też zdarzało się, że ktoś w metrze albo w pubie rozmawiał za naszymi plecami, o tym, jak białe dziewczyny puszczają się z czarnuchami. Bałam się nawet, że ktoś nas kiedyś napadnie. Alan nie narzucał mi się, rozumiał moje obawy. To ja pierwsza do niego zadzwoniłam po tym, jak nie kontaktowaliśmy się przez kilka tygodni. Tęskniłam za nim, choć trudno mi było przyznać się do tego. – Jutro wyjeżdżam na ferie do rodziców, rano mam samolot – usłyszałam w telefonie. – Będę na ciebie czekała, wracaj szybko – powiedziałam do niego następnego dnia na lotnisku, a on długo trzymał mnie w ramionach. – Tak się cieszę, że cię widzę i mogę przytulić, bałem się, że się mnie wstydzisz – mówił. Ja też poleciałam wtedy do Polski. Przez całą drogę zastanawiałam się, jak powiedzieć rodzicom, że jestem zakochana w czarnoskórym Sudańczyku i planuję się z nim związać. W domu wybuchła awantura. Rodzice nie rozumieli, jak ktoś taki może mi się podobać. – Jest czarny jak diabeł, w dodatku muzułmanin, może to jakiś przestępca, zamachowiec – krzyczał ojciec. Tylko rodzeństwo trzymało moją stronę. – Rób, jak uważasz, jeśli się kochacie, to może się wam uda – powiedziała siostra, wzdychając z powątpiewaniem. Nie było sensu, żebym przywoziła Alana do rodzinnego domu, chociaż on bardzo chciał poznać moją rodzinę. – Pokaż mi swój kraj – prosił. Wakacje spędziliśmy w Polsce. Byliśmy na Mazurach, w Karpaczu i Gdańsku. Mój ukochany zachwycał się przyrodą i słowiańską urodą polskich dziewczyn. – Mam wielkie szczęście, że poznałem ciebie i Polskę, najbardziej podoba mi się Gdańsk i Warszawa, mógłbym tu zamieszkać – opowiadał, a ja słuchałam tego w milczeniu. Znów ogarnęły mnie wątpliwości. Słyszałam, jak kilku wyrostków na ulicy obrzucało nas wyzwiskami. Zastanawiałam się, czy ten związek ma sens, czy dam radę wytrwać w małżeństwie, jeśli niemal codziennie ktoś nas będzie ranił takimi rasistowskimi zachowaniami? A jeśli stracę już na zawsze kontakt z rodzicami? – Nie smuć się – mówił Alan, tuląc mnie do siebie. – Wszystko się ułoży, twoi bliscy też z czasem pogodzą się z twoim wyborem, jak zobaczą, że żyjemy zgodnie i szczęśliwie – przekonywał. Po uroczystych oświadczynach postanowiliśmy odwiedzić rodzinę Alana w Chartumie. Wszyscy byli dla mnie mili, ale wyczułam, że woleliby, aby Alan wybrał na żonę miejscową dziewczynę. – Nie chciałabym tu mieszkać – powiedziałam do Alana. – Rozumiem cię, ty jesteś z innego świata, nie mógłbym cię zmuszać do przyjęcia tutejszej kultury ani religii, za bardzo cię kocham, chcę żebyś była szczęśliwa – zapewniał. Wzięliśmy ślub cywilny w Warszawie i z tym miastem wiązaliśmy naszą przyszłość. Długo nie mogliśmy jednak zamieszkać razem, bo Alan kończył specjalizację na Uniwersytecie Londyńskim, a ja znalazłam pracę w polskim Ministerstwie Finansów. Dopiero po roku mąż przeprowadził się do mnie i kupiliśmy mieszkanie pod Warszawą. Alan jest dobrym mężem i ojcem. Każdego dnia dziękuję losowi, że mam tego człowieka przy swoim boku, a jednak nie jestem w pełni szczęśliwa. Od siedmiu lat nie widziałam się z rodzicami. Wysyłamy sobie tylko kartki z życzeniami świątecznymi. Ojciec zaprosił mnie kiedyś listownie, ale bez męża. Nie pojechałam. Dobrze, że chociaż mamy dobre relacje z moim rodzeństwem. Alan zaprzyjaźnił się nawet z moim bratem. Problemem jest także to, że często ktoś nam dokucza z powodu koloru skóry mojego męża. Jeśli tylko pozwolimy sobie na okazanie czułych gestów w miejscu publicznym, to zaraz ktoś nas wytyka i szepcze za naszymi plecami. Jest nam przykro, że ludzie komentują nasze uczucie i życie prywatne. Podobne przykrości przeżywa nasz synek. Kiedyś w Internecie odnalazłam inne kolorowe rodziny i jakaś kobieta, mama gimnazjalistki ostrzegła mnie, że to dopiero początek problemów. Ona musiała swoją córkę przenieść do innej szkoły, bo w poprzedniej koledzy wysmarowali ją kredą, aby dziewczynę wybielić. Wezwani do szkoły rodzice zbagatelizowali sprawę. Czasami myślę, żeby wyprowadzić się do Anglii. Tam żyje dużo mieszanych małżeństw, a ludzie są jednak bardziej tolerancyjni. Przeczytaj więcej listów do redakcji: „Przez 2 lata ukrywałam związek, bo wiedziałam, że rodzice nie zaakceptują czarnego zięcia. Wolą się mnie wyrzec”„Mam męża, ale jestem samotną matką. On jest niewidzialnym ojcem i nie opiekuje się naszą córką”„Mąż zamykał mnie w domu. Znęcał się nade mną i bił dzieci. Jakimś cudem udało mi się uciec”
NIe jestem szczęsliwa w małżeństwie - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 8 ] 1 2010-02-04 00:23:37 zlakarma Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-02-03 Posty: 2 Temat: NIe jestem szczęsliwa w małżeństwieWitam. Jestem tutaj zupelnie napisać ponieważ od pewnego czasu strasznie męcze się w swoim malżeństwie. Czuję się całkowicie wypompowana ze szczęścia osobistego . Ciągle "szarpiemy się z w prawo on w lewo.... mamy dwójkę małych dzieci, którymi ja się zajmuję- są całym moim światem i głównym motorem napędowym do działania. Marzę otym żeby spokojnie móc sobie wychowywać dzieciaczki bez męża,poczuć się szczęsliwą. obwinia mnie o wszystko nawet o to,że ja ukończylam studia (dodam że on ich nie ma). Odbebrał mi mój uśmiech,swobodę,marzenia, nawet przyjaciół. Nie bije,nie pali, nie pije ale nie jestem z nim szczęśliwa. Widomo że te uczucia (a właściwie już ich brak) narastały we mnie przez długi czas. Każdy związek ma swoją historię, wydarzenia, sytuacje nie będe tego opisywać bo nawet nie wiedziałabym od czego zacząć. Na dzień dzisiejszy wiem że przestaje kochać męża, nie jestem z nim szczęśliwa,stosunkow unikam jak ognia, nie chhce sięz nim nigdzie pokazywać- wole chodzić sama. On wyznaje mimiłość,mówi,że kocha-ja juz nie potrafie. I nie wiem czy trwać tak? Jak długo tak dam radę? Czy ma to sens?Dojrzewam chyba do wizyty u psychologa. Coś czuje że sama nie poradzę sobie z poprostu zdruzgotana. 2 Odpowiedź przez nimfa 2010-02-04 13:10:50 nimfa Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-07-11 Posty: 428 Wiek: 30 Odp: NIe jestem szczęsliwa w małżeństwiePoradzisz sobie sama z dziećmi? Ile masz lat? 3 Odpowiedź przez yostynka 2010-02-04 14:40:04 yostynka Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-06-19 Posty: 485 Wiek: 23 Odp: NIe jestem szczęsliwa w małżeństwieja myśle że torchę dopadła Cię rutyna w życiu. I nie mysl że nie kochasz męża, bo napewno jeszcze w srodku masz do niego uczucia, może zacznijcie pracowac nad swoim małżenstwem. Idź do psychologa opwiedz co Cie trapi, może wytarczy Wam terapia małżeńska 4 Odpowiedź przez Cytrynka 2010-02-04 19:12:18 Cytrynka Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-03 Posty: 81 Wiek: 37 Odp: NIe jestem szczęsliwa w małżeństwiejest ojcem twoich dzieci, co zrobiłaś żeby to zmienić.... 5 Odpowiedź przez kasianr123 2010-02-04 19:22:34 kasianr123 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2008-12-07 Posty: 174 Wiek: 21 Odp: NIe jestem szczęsliwa w małżeństwie Ma kompleksy, czuje się gorszy. Twoj opis nie jest bardzo dokładny, wiec nie chcialabym wysuwac jakiś mocnych tez odrazu, ale jak dla mnie to wypominanie CI nawet lepszego wykształcenia śmierdzi.....kompleksami i bojaźnią o to, że może Cie stracic(ta swoja lepsza połowę) Uwazam, ze twoj mąż powinien popracować nad sobą i nad tym, aby byc bardziej z siebie zadowolonym, bo ewidentnie nie jest. A Ty powinnaś mu w tym pomóc;) O ile jeszcze masz siły....Przypomnij sobie dlaczego za niego wyszłaś!!:) 6 Odpowiedź przez zlakarma 2010-02-04 20:43:39 zlakarma Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-02-03 Posty: 2 Odp: NIe jestem szczęsliwa w małżeństwie To, że poradzę sobie z dziećmi i z całą resztą to wiem doskonale, ponieważ nasze zycie opiera się na tym,że prawie wszystkim ja się zajmuję. Nie podjęłam jeszcze decyzji o rozstaniu-ciągle się szarpie- chyba licze na jakiś cud. Dziękuje za reakcję -własciwie niemam z kim pogadać o tym. O psychologu myslałam ale dla może też jest warte podjęcia jakieś terapii. Była o tym mowa miedzy nami alecoinnegojakto ja miałbym pójść do terapeuty ale jak oboje to raczej niewykonalne:/ Jeżeli się boi że mnie straci to w dziwny sposób to okazuje. W pewnym stopniu juz mnie stracił i nawet nie zauważył. Chciałabym mu wylać jakiś kubeł zimnej wody na głowę na otrzeźwienie, ale albo ze mnie takie ciepłe kluchy albo nie wiem jeszcze jak to zrobić. Zawsze chciałam żeby sie ze mną dobrze czuł. Mój mąż ma kompleksy z powodu gorszego wykształcenia? Nie wykluczam...i może dlatego wyzywa,wypomina ,zachowuje się dziecinnie, daje mi "nauczki",zaklada bez mojej wiedzy osobne konto i twierdzi że są sprawy o których nigdy niepozwolimi współdecydować,kupuje samochód bez porózumienia ze mną, jest chamski wobec mojej rodziny,dom go nie obchodzi- nic nie zrobi i nie zainwestuje, poniża, chce żebym "przynajmniej udawał że jest mi z nim dobrze"... ... za wiele o nas nie napisałam bo boję sie że mogloby tego być zbyt duzo, kogoś zanudze albo rozśmiesze- wszyscy przecież mają swoje problemy. Teraz musze kończyć ale bede tu zaglądać bo mi to pomaga. Cotrzeba to napisze... musze to z siebie zacząć wyrzucać. Mam prawie30 lat (dzieci 4L i 1,5L). Dzieciaczki są super zrobie dla nich wszystko. . Chciałabym żeby to mąż mi teraz pomógł - nadszedł mój czas- nie mam siły go dowartościowywac (a robiłam to przecież bo ten temat to nie nowość i nie chciałam nigdy żeby czuł się gorszy) Tymczasem sama straciła poczucie własnej wartości i obwiniam za to wieczorów.... 7 Odpowiedź przez menia303 2011-09-30 08:36:23 menia303 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-30 Posty: 2 Odp: NIe jestem szczęsliwa w małżeństwieja trzymam za ciebie kciuki bo mam prawie taka sama sytuacje w domu chlodem wieje . pozdrawiam Posty [ 8 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021
Czy małżeństwo bez dzieci może być szczęśliwe? Najchętniej zapytałabym o to Iris Apfel, ale stuletniej damie, mistrzyni dizajnu i ciętej riposty, nie wypada zadawać tak oczywistych pytań. Zresztą, pewnie odpowiedziałaby coś w stylu: „Jeżeli wybranek jest fajny i lubi się przytulać, to w czym problem?”. Albo: „Jeśli nie ubierasz się jak inni, nie musisz żyć jak oni”. Carl Apfel na pewno lubił się przytulać, bo Iris przeżyła z nim 67 lat. Bez dzieci. W idealnej harmonii. Czy trzeba lepszego dowodu na to, że małżeństwa bez dzieci mogą być zgodne, długowieczne i szczęśliwe? O wyższości rodziców nad nierodzicami A jednak bezdzietne pary wciąż traktowane są podejrzliwie. Ileż razy słyszałam, że małżeństwo bez dzieci to nie rodzina! Ba, znany prawicowy komentator mawia o nas „podwójni single”. To wyjątkowo głupie i podłe! Nikt nie ma prawa certyfikować naszych uczuć! Skoro czujemy się rodziną – jesteśmy rodziną! I kropka. Owszem, pod pewnymi względami jest nam łatwiej niż parom z dziećmi. Mamy dużo więcej czasu dla siebie, więcej swobody i zawsze wolną chatę. Są jednak pułapki. Po pierwsze – nie mamy dożywotniego powodu, by być razem. Musimy go nieustannie updatować i dbać o to, by nie przeminął z wiatrem. Po drugie – czasami brakuje nam dyżurnego tematu rozmów. Gdy gęstnieje cisza, nie rozładujemy jej sakramentalnym pytaniem: „A co tam u Marysi w szkole?”. Musimy więc pamiętać, by w domu – obok świeżych bułeczek – pojawiały się również świeże i ciekawe tematy do przegadania. Iris Apfel mawia Jeżeli nic cię nie interesuje, nie jesteś interesujący. Po trzecie – nie mamy „oficera łącznikowego”, który w czasie burzy, gdy jeszcze trwają wyładowania elektryczne, uśmiechnie się, zrobi rozkoszną minkę i ocali nasz świat przed małą apokalipsą. Sami musimy się ratować. Po czwarte – mając wolny czas i wolną chatę, zapominamy, jakie to cenne. Małżeństwa z dziećmi muszą się nakombinować, żeby wyskoczyć na romantyczną randkę. A jak już im się to uda, wyciskają tę randkę jak cytrynę, bo wiadomo – kolejna okazja prędko się nie powtórzy. Bezdzietne pary powinny sobie stale przypominać, że to, co wydaje się zwyczajne, jest wyjątkowe. I trzeba to celebrować. Po piąte – przechodzimy mniej testów zderzeniowych. Wiadomo, dzieci to kryzysy, frustracje, nieprzespane noce, choroby i problemy. Każda taka „awaria systemu” to doskonały sprawdzian dla dwojga. Dlatego bezdzietne pary od czasu do czasu powinny się przetestować. Żeby po latach spędzonych razem nie dociekać głupio: „Kim jest ten rozczochraniec obok mnie?”. Do tej krótkiej instrukcji Iris Apfel dorzuciłaby pewnie jeszcze poczucie humoru. I słusznie, nie da się przeżyć sześćdziesięciu lat z drugim człowiekiem, biorąc wszystko na poważnie. Iris i Carl uwielbiali się bawić, podróżować, mieli mnóstwo szalonych pasji… Byli radośni i spontaniczni jak dziesięcioletnie brzdące! I może to jest najlepsza recepta na szczęśliwe małżeństwo bez dzieci? Sami bądźcie jak dzieci, a nigdy się sobą nie znudzicie:) Foto: Luiza Różycka
nie jestem szczęśliwa w małżeństwie